wtorek, 10 sierpnia 2010

Czy Ewa w raju była naga?

    W związku z przypadającą dzisiaj dziewiętnastą rocznicą śmierci Jerzego Wróblewskiego prezentujemy kolejny fragment książki przygotowywanej przez Macieja Jasińskiego „Jerzy Wróblewski - Mistrz z Bydgoszczy”. Poprzedni zamieszczony na blogu Kolorowe Zeszyty dotyczył starań Mistrza o nawiązanie współpracy z wydawnictwem Marvel. Tym razem Maciej Jasiński opowiada o kulisach publikacji „Biblii” - jednego z ostatnich albumów, nad którymi pracował Jerzy Wróblewski.


    Trwająca od 1988 roku współpraca Wróblewskiego ze szczecińskim wydawnictwem Glob, zaowocowała powierzeniem mu zlecenia na realizację komiksowej wersji Biblii. Według pierwszych ustaleń miała to być produkcja przeznaczona na polski rynek. Warto przypomnieć, że w owym czasie ukazywało się wiele komiksów religijnych, które dobrze sprzedawały się w parafialnych sklepikach, funkcjonujących niemal w każdym kościele (owe sklepiki po niedzielnych mszach świętych były także miejscem, w którym można było nabyć niezależne wydawnictwa i publikacje, którymi nawet pod koniec lat 80-tych państwowe wydawnictwa nie były zainteresowane).

    Pomysłodawcą komiksu i autorem scenariusza komiksowej Biblii był Józef Krzyżanowski, będący w Globie kierownikiem redakcji literatury i kultury. Pod koniec 1988 roku skontaktował się telefonicznie z Wróblewskim i uzyskał wstępną zgodę rysownika na przyjęcie tego zlecenia. W dniu 26 stycznia 1989 roku Krzyżanowski przesłał Wróblewskiemu część scenariusza komiksu. W dołączonym liście Krzyżanowski napisał, iż przewiduje łącznie w pierwszym tomie „mniej więcej 350 ilustracji, co wypadałoby na stronę około 7-8”. Wspomina także o dodatkowych perspektywach, jakie rysują się w tej sprawie, zaznacza jednak, że nie jest to już sprawa na telefon.

    Owe perspektywy wiązały się z możliwością wydania całej serii komiksowej Biblii na rynkach zachodnich w Austrii i Niemczech. Wszystko to za sprawą inwestora nazwiskiem Igor Hugonow - Huzol mieszkającego w Wiedniu. Poza wprowadzeniem komiksu do dystrybucji na rynkach zachodnich, inwestor zobowiązywał się do druku komiksu także w polskiej wersji językowej. W obu wydanych tomach znajduje się informacja „Printed by Paul Gerin, Austria” i był to pierwszy komiks w języku polskim drukowany na zachodzie, który po przetransportowaniu do Polski był dopiero wprowadzany do krajowej dystrybucji.

    Ustalenia pomiędzy scenarzystą, rysownikiem, wydawnictwem i inwestorem trwały długo. Umowę na wykonanie pierwszego tomu komiksu podpisano dopiero 15 grudnia 1989 roku, a termin przekazania gotowego komiksu ustalono na 30 kwietnia 1990 roku.

    8 marca 1990 roku podpisano umowę licencyjną o przekazaniu praw autorskich, pomiędzy autorami, wydawnictwem Glob, a wiedeńskim inwestorem. Umowa obejmowała pierwsze dwa tomy komiksu. W umowie tej autorzy zobowiązywali się do „weryfikacji merytorycznej dzieła oraz uzyskania akceptacji dla niego ze strony reprezentatywnych władz kościoła”. Przekazanie licencji Igorowi Hugonow - Huzol obejmowało wszystkie wersje językowe poza polską, która pozostawała w posiadaniu wydawnictwa Glob. Określono także podział honorarium – wypłata miała nastąpić w dolarach, bowiem ta waluta były wówczas w miarę stabilna, w przeciwieństwie do złotówki, która traciła na wartości wskutek szalejącej hiperinflacji. Ostatnim ważnym punktem umowy było określenie terminów przekazania ilustracji dla wydań obcojęzycznych – pierwszy tom do 15 maja 1990 roku, drugi do 31 września 1990 roku.

    Jerzy Wróblewski po przesłaniu plansz pierwszego tomu do wydawnictwa, miał do przygotowania poprawki. Jedyny zachowany dowód jak wyglądała pierwsza wersja komiksu to jedna próbna składka, która zachowała się w archiwum domowym rysownika. Nie wiadomo dokładnie, kto wymusił te zmiany – czy wydawca, czy rysownik, czy też inwestor. Na tych kilku zachowanych stronach widać, że Wróblewski musiał na stronie szóstej zasłonić Ewie za bardzo eksponowane pośladki, a także na pierwszej narysować bardziej sympatyczne oblicze Boga, który zajmuje się tworzeniem świata. Nie wiadomo jak dużo było tych zmian w ilustracjach, bo nie zachował się żaden dokument przedstawiający ich pełną listą.

       
    Dopiero po naniesieniu zmian na planszach rozpoczęto druk i oprawę. Pierwszy próbny nakład (prawdopodobnie w nakładzie kilkudziesięciu egzemplarzy) miał służyć zdobyciu akceptacji strony kościelnej. Jeden egzemplarz tego próbnego komiksu zachował się w archiwum rysownika. Od finalnej wersji, która trafiła do dystrybucji różni go logo na okładce oraz zmiany w tekście.


    Poprawki te wykonano już bez udziału Jerzego Wróblewskiego, o czym świadczą różnice w liternictwie zastosowanym w dymkach. W liście z dnia 19 września 1990 roku Bogusław Teodorczyk, prezes zarządu Globu informuje jedynie o tym fakcie:

„Informuję jednocześnie, że uzyskaliśmy [chociaż było to obowiązkiem autora scenariusza] aprobatę zespołu biblistów Kurii Biskupiej w Szczecinie. Tekst zamieścimy na stronie potytułowej. Myślę, że podniesie to nakład w sposób znaczący. Przekazuję niniejszym wyrazy uznania tego gremium pod adresem Pana i autora scenariusza. Konieczne poprawki są niewielkie i dotyczą wyłącznie kilku słów tekstu co zrobi drukarnia. Nakład pierwszego zeszytu wyniesie 150 tys. egz. i będzie drukowany w Wiedniu. Okładka będzie dodatkowo foliowana.”

7 komentarzy:

  1. Lubię takie artykuły, i nie ukrywam nie mogę się doczekać na książkę Maćka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się! Kulisy twórczości JW bardzo interesujące [a Matka Nas Wszystkich w interpretacji Mistrza bardzo, bardzo;)].

    OdpowiedzUsuń
  3. Rachu - ciachu i grzech pierworodny gotowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza Ewa ever! A nawet twarzy nie pamiętam:D

    OdpowiedzUsuń
  5. z twarzy podobna zupełnie do nikogo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawdę mówiąc, nasza pramatka była prawdopodobnie bardziej owłosiona.

    OdpowiedzUsuń
  7. 42 year old Senior Editor Hamilton Croote, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Topsy-Turvy and Worldbuilding. Took a trip to Historic Centre (Old Town) of Tallinn and drives a Ferrari 250 GT LWB California. przeczytac, co powiedzial

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger