Komiks „Hexus” powstawał w latach 1993 - 97 z myślą o publikacji w kolorze. Teraz wydany został w czerni i bieli, z kolorową okładką. Pomysłodawcą wydrukowania tej opowieści był Tomasz Marciniak, który zaproponował komiks znajomemu wydawcy, aby wykorzystać moment hucznie zapowiadających się obchodów 600. Rocznicy Bitwy pod Grunwaldem.
„Hexus”, to pełna akcji, szpiegowskich intryg i humoru opowieść historyczno - przygodowa. Zaczyna się w roku 1408 w Golubiu - Dobrzyniu, później przenosi nas do Torunia oraz Malborka i oczywiście dotyczy konfliktu polsko - krzyżackiego. W toruńskich „Nowościach” możecie przeczytać materiał Tomasza Bielickiego przygotowany z okazji wydania komiksu a ja zapraszam na krótką rozmowę z Romkiem.
Roman Maciejewski: Tak, ponieważ ten komiks ma być przede wszystkim zabawą, a nie Ilustrowaną Historią Polski. Uwielbiam łączyć wielkie sprawy z uszczypliwym uśmiechem. Często ważne wydarzenia prowokują żeby się z nich uśmiać. Polska jest prawdziwym rajem dla prześmiewców. Aby nie zwariować trzeba podchodzić do naszej rzeczywistości z humorem. Przykład: Krzyż przed Pałacem Prezydenckim i ludzie, którzy robią z tego piekiełko. Przygotowanie komiksu do druku odbywało się w bardzo szybkim tempie. Miałeś zaledwie kilka dni na jego odkurzenie, skanowanie i prowizoryczną obróbkę w komputerze.
Niestety tak, dlatego korzystając z okazji chcę przeprosić za niedoróbki i jeden błąd ortograficzny (nie ujawnię, w którym miejscu). Słyszałem też zarzuty, co do nadmiaru kreski i nieczytelnych planów. Chcę wyraźnie zaznaczyć, że pierwotnie komiks miał być kolorowy! To właśnie kolor miał zbudować przestrzeń. I jeszcze jedno. Pamiętam, że kiedy kończyłem ten komiks w 1997 roku ostatnie sześć stron narysowałem w ciągu 3-4 godzin, wtedy też się spieszyłem. Ale i tak jestem zadowolony, ponieważ lubię tę historyjkę. Czy po obecnej, niespodziewanej publikacji kusi Cię jeszcze dokończenie wersji kolorowej, wprowadzanie jakichś zmian i poprawek?
O tak! Chciałbym zrobić ponownie ostatnie strony, wpisać tekst z „kompa” a nie ręcznie, no i dorobić kolor, którego próbki można zobaczyć na tylnej okładce. Mam też scenariusz drugiej części. Intryga układa się mniej więcej tak, że w roku 1409 Krzyżacy potajemnie sprowadzają supernowoczesne kusze. Polacy oczywiście dowiadują się o tym i robią wszystko, aby je przejąć. Koń, który jest jednym z najciekawszych bohaterów opowieści, też się pojawi. Twój albumowy debiut z roku 1991, czyli „Władcy Wielkich Nizin”, to prawdopodobnie ostatni komiks w Polsce, który miał do czynienia z peerelowską cenzurą!
Tak, do dzisiaj mam traumę. Wydawnictwo KAW uświadomiło mi, że zrobiłem komiks dla dzieci, ale polityczny. W komiksie występuje „smok” o czerwonej skórze. No i biedak ma z tym problem. Na końcu historii pojawia się malutki ssak. „Smok” patrząc na niego zastanawia się, co z takiego maleństwa może wyrosnąć. Mały mruga do widzów i mówi: „Zobaczymy”. To był łabędzi śpiew cenzury. Musiałem zmienić tytuł, poprzedni „Legenda” też się jakoś krzywo kojarzył. Główny bohater był od tej chwili Rumiany, nie Czerwony. Dzięki temu zabiegowi kolor postaci już nikogo nie raził w oczy a ja nie zostałem kombatantem, ugiąłem się dla mamony. Odkąd pamiętam, czyli od czasów PLSP, trzymasz się tego samego, pędzlowego, dynamicznego i humorystycznego stylu, który teraz nazywa się „cartoonowym”. Próbowałeś jednak realistycznej kreski. W „plastyku” bardzo mi się podobały Twoje ilustracje do „Obcego”, malowałeś też znakomite obrazy. Masz jakieś ciągoty do realistycznych przedstawień, czy tylko żarty Ci w głowie?
Tylko żarty. Ja tak naprawdę nie lubię poważnych komiksów. Według mnie historie „na serio” się w tym medium nie sprawdzają. Jedne z najsłynniejszych serii komiksowych na świecie i u nas to komiksy humorystyczne, a nie „obyczajówki” typu „Osiedle Swoboda” (sorry, Śledziu!), czy inne takie... Ech, nie chcę nikogo obrazić. Te poważne i realistyczne komiksy są paradoksalnie najmniej prawdziwe, jakieś nieszczere. Najchętniej czytamy te wesołe, pełnokrwiste opowieści z wyrazistymi i raczej sympatycznymi bohaterami. No, przyznajcie się chłopcy i dziewczynki, że to was kręci!
Jakim cudem, przez tyle lat znajomości, całkiem nieźle się dogadywaliśmy, skoro mamy tak różne spojrzenie na komiks?
Fakt, to dosyć dziwne. Ostatnio częściej piszesz niż rysujesz, odpuściłeś sobie rysowanie komiksów? Dlaczego tak się stało i czy masz jakieś komiksowe plany?
Plany mam dosyć ambitne. Marzy mi się „powieść komiksowa” - rysunek komiksowy połączony z dużą ilością tekstu, czyli nieco inne proporcje niż w typowym komiksie. Właśnie pracuję na takim materiałem i wersję roboczą publikuję na blogu. Marzy mi się też, aby ilustracje zrobił Andrzej Janicki, tyle, że on jeszcze o tym nic nie wie... Akcja tej historii rozgrywa się w małej miejscowości Grobowo i wierzcie mi, dzieją się tam naprawdę dziwne rzeczy. Spisuję także dramatyczne wspomnienia ze służby wojskowej. Masz sporą kolekcję komiksów, choć zapewne nie tak dużą jak książek historycznych, czy wciąż je kupujesz? Jesteś zainteresowany tym, co dzieje się w polskim komiksie?
Przyznam się, że ostatnio powróciłem również do dawnej fascynacji literaturą fantastyczną. Nadrabiam zaległości z ostatnich paru lat - a były one raczej mało przyjemne. Jest też kino, film kocham nadal. Nie podniecam się tym, co dzieje się na naszym „rynku komiksowym” Chciałbym doczekać się godnego następcy Janusza Christy. Dobra, swojska seria w klimacie „Kajka i Kokosza”, czy „Kajtka i Koko w kosmosie” - to by mnie mocno zainteresowało. Aha, no i nadal kocham Tytusa, lubiłem też Kleksa i bardzo mi odpowiada dowcip w komiksach Tadeusza Baranowskiego. Szukam tego typu propozycji. Mam nadzieję, że „Hexus” nie jest Twoją ostatnią publikacją, będę za to trzymał kciuki.
Oby tak się stało. Jestem mniej więcej w połowie pracy nad pewną historyjką, to fantastyka na wesoło, oczywiście. Rozpocząłem nowy etap w swoim życiu. Chociaż, prawdę mówiąc nie miałem go w planie. „Don't worry be happy” - trzeba myśleć pozytywnie, po amerykańsku, że będzie dobrze. Dzięki za możliwość wygadania się.
...
Andrzej Janicki: Historia Polski to Twoja główna pozakomiksowa pasja, ale w „Heksusie” potraktowałeś ją z dużym przymrużeniem oka. Postacie mają współczesne przemyślenia (także koń głównego bohatera), przeważnie posługują się zwyczajnym językiem, tylko niekiedy wkładasz im w usta jakieś archaizmy. Widać, że skupiałeś się na wątku przygodowym a nie na podręcznikowych faktach.Roman Maciejewski: Tak, ponieważ ten komiks ma być przede wszystkim zabawą, a nie Ilustrowaną Historią Polski. Uwielbiam łączyć wielkie sprawy z uszczypliwym uśmiechem. Często ważne wydarzenia prowokują żeby się z nich uśmiać. Polska jest prawdziwym rajem dla prześmiewców. Aby nie zwariować trzeba podchodzić do naszej rzeczywistości z humorem. Przykład: Krzyż przed Pałacem Prezydenckim i ludzie, którzy robią z tego piekiełko. Przygotowanie komiksu do druku odbywało się w bardzo szybkim tempie. Miałeś zaledwie kilka dni na jego odkurzenie, skanowanie i prowizoryczną obróbkę w komputerze.
Niestety tak, dlatego korzystając z okazji chcę przeprosić za niedoróbki i jeden błąd ortograficzny (nie ujawnię, w którym miejscu). Słyszałem też zarzuty, co do nadmiaru kreski i nieczytelnych planów. Chcę wyraźnie zaznaczyć, że pierwotnie komiks miał być kolorowy! To właśnie kolor miał zbudować przestrzeń. I jeszcze jedno. Pamiętam, że kiedy kończyłem ten komiks w 1997 roku ostatnie sześć stron narysowałem w ciągu 3-4 godzin, wtedy też się spieszyłem. Ale i tak jestem zadowolony, ponieważ lubię tę historyjkę. Czy po obecnej, niespodziewanej publikacji kusi Cię jeszcze dokończenie wersji kolorowej, wprowadzanie jakichś zmian i poprawek?
O tak! Chciałbym zrobić ponownie ostatnie strony, wpisać tekst z „kompa” a nie ręcznie, no i dorobić kolor, którego próbki można zobaczyć na tylnej okładce. Mam też scenariusz drugiej części. Intryga układa się mniej więcej tak, że w roku 1409 Krzyżacy potajemnie sprowadzają supernowoczesne kusze. Polacy oczywiście dowiadują się o tym i robią wszystko, aby je przejąć. Koń, który jest jednym z najciekawszych bohaterów opowieści, też się pojawi. Twój albumowy debiut z roku 1991, czyli „Władcy Wielkich Nizin”, to prawdopodobnie ostatni komiks w Polsce, który miał do czynienia z peerelowską cenzurą!
Tak, do dzisiaj mam traumę. Wydawnictwo KAW uświadomiło mi, że zrobiłem komiks dla dzieci, ale polityczny. W komiksie występuje „smok” o czerwonej skórze. No i biedak ma z tym problem. Na końcu historii pojawia się malutki ssak. „Smok” patrząc na niego zastanawia się, co z takiego maleństwa może wyrosnąć. Mały mruga do widzów i mówi: „Zobaczymy”. To był łabędzi śpiew cenzury. Musiałem zmienić tytuł, poprzedni „Legenda” też się jakoś krzywo kojarzył. Główny bohater był od tej chwili Rumiany, nie Czerwony. Dzięki temu zabiegowi kolor postaci już nikogo nie raził w oczy a ja nie zostałem kombatantem, ugiąłem się dla mamony. Odkąd pamiętam, czyli od czasów PLSP, trzymasz się tego samego, pędzlowego, dynamicznego i humorystycznego stylu, który teraz nazywa się „cartoonowym”. Próbowałeś jednak realistycznej kreski. W „plastyku” bardzo mi się podobały Twoje ilustracje do „Obcego”, malowałeś też znakomite obrazy. Masz jakieś ciągoty do realistycznych przedstawień, czy tylko żarty Ci w głowie?
Tylko żarty. Ja tak naprawdę nie lubię poważnych komiksów. Według mnie historie „na serio” się w tym medium nie sprawdzają. Jedne z najsłynniejszych serii komiksowych na świecie i u nas to komiksy humorystyczne, a nie „obyczajówki” typu „Osiedle Swoboda” (sorry, Śledziu!), czy inne takie... Ech, nie chcę nikogo obrazić. Te poważne i realistyczne komiksy są paradoksalnie najmniej prawdziwe, jakieś nieszczere. Najchętniej czytamy te wesołe, pełnokrwiste opowieści z wyrazistymi i raczej sympatycznymi bohaterami. No, przyznajcie się chłopcy i dziewczynki, że to was kręci!
Jakim cudem, przez tyle lat znajomości, całkiem nieźle się dogadywaliśmy, skoro mamy tak różne spojrzenie na komiks?
Fakt, to dosyć dziwne. Ostatnio częściej piszesz niż rysujesz, odpuściłeś sobie rysowanie komiksów? Dlaczego tak się stało i czy masz jakieś komiksowe plany?
Plany mam dosyć ambitne. Marzy mi się „powieść komiksowa” - rysunek komiksowy połączony z dużą ilością tekstu, czyli nieco inne proporcje niż w typowym komiksie. Właśnie pracuję na takim materiałem i wersję roboczą publikuję na blogu. Marzy mi się też, aby ilustracje zrobił Andrzej Janicki, tyle, że on jeszcze o tym nic nie wie... Akcja tej historii rozgrywa się w małej miejscowości Grobowo i wierzcie mi, dzieją się tam naprawdę dziwne rzeczy. Spisuję także dramatyczne wspomnienia ze służby wojskowej. Masz sporą kolekcję komiksów, choć zapewne nie tak dużą jak książek historycznych, czy wciąż je kupujesz? Jesteś zainteresowany tym, co dzieje się w polskim komiksie?
Przyznam się, że ostatnio powróciłem również do dawnej fascynacji literaturą fantastyczną. Nadrabiam zaległości z ostatnich paru lat - a były one raczej mało przyjemne. Jest też kino, film kocham nadal. Nie podniecam się tym, co dzieje się na naszym „rynku komiksowym” Chciałbym doczekać się godnego następcy Janusza Christy. Dobra, swojska seria w klimacie „Kajka i Kokosza”, czy „Kajtka i Koko w kosmosie” - to by mnie mocno zainteresowało. Aha, no i nadal kocham Tytusa, lubiłem też Kleksa i bardzo mi odpowiada dowcip w komiksach Tadeusza Baranowskiego. Szukam tego typu propozycji. Mam nadzieję, że „Hexus” nie jest Twoją ostatnią publikacją, będę za to trzymał kciuki.
Oby tak się stało. Jestem mniej więcej w połowie pracy nad pewną historyjką, to fantastyka na wesoło, oczywiście. Rozpocząłem nowy etap w swoim życiu. Chociaż, prawdę mówiąc nie miałem go w planie. „Don't worry be happy” - trzeba myśleć pozytywnie, po amerykańsku, że będzie dobrze. Dzięki za możliwość wygadania się.
Cholercia Andrzeju, sprawdzasz się jako "wywiadowca". Ja poproszę naprawdę więcej takich wywiadów. Szkoda, ze ten blog p.Maciejewskiego tak długo nie aktualizowany. Ale mam nadzieje, ze po tej publikacji deko się ruszy. Poza tym - może dorzucić gdzieś jakieś namiary gdzie tę publikację można zakupić. Pewnie kilka osób byłoby tym mocno zainteresowanych.
OdpowiedzUsuńDzięki, może jeszcze kogoś przepytam. Mam na oku pewnego gościa, ale boję się o moją wątrobę.;)
OdpowiedzUsuń"Komiks Romana Maciejewskiego „Hexus” można nabyć m.in. w sklepie „Emporium” przy ul. Piekary i w sklepie z pamiątkami w Ratuszu Staromiejskim." -Tyle napisali na stronie "Nowości" i chodzi oczywiście o Toruń.
Mogłem dodać stopkę, ale nadrobię tutaj - namiary wydawnictwa: "Kochmed" - ul. Olszynowa 10, Krobia, 87 - 162 Lubicz, tel. 663 33 04 63.
Póki, co nic więcej zrobić nie mogę.
Wow! Próbki w kolorze bardzo eleganckie.
OdpowiedzUsuńGratuluję Romkowi publikacji, a Wam Obu ciekawej rozmowy! Mam nadzieje, że "Hexusowi" nie zabraknie fanów, a Romkowi konsekwencji w realizacji ambitnych planów!
OdpowiedzUsuń@Maciej - Szkoda, że nie było szansy na wersję kolorową, może się doczekamy.
OdpowiedzUsuń@Kris - Dzięki. Myślę, że Roman złapie trochę wiatru w żagiel.
Oby Polski komiks rósł w siłę, a komiksiarzom żyło się dostatniej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wywiad.
info z pola boju
OdpowiedzUsuńw emporium dzieło kosztuje 15 pln, niesmiało polecam udac sie na nowy rynek i tam w taniej ksiązce jest po 5 pln, przy okazji kupiłem włocznię ottona nowa niesmiganą za 50 groszy, będę drugi raz wezmę hełm i kolczugę
Komiks jest już dostępny w księgarni Incal:
OdpowiedzUsuńhttp://www.incal.com.pl/komiks/2884,Komiksy-polskie-Hexus.html
Fajnie, wkleiłem link w pierwszym zdaniu posta.
OdpowiedzUsuńHaving read this I thought it was very enlightening. I
OdpowiedzUsuńappreciate you finding the time and energy to
put this content together. I once again find myself personally spending a lot of time both reading and posting comments.
But so what, it was still worth it!
My webpage - unlock iphone 4s att
Here is my blog post unlock iphone 4s sprint 6.0